Two poems by Tomasz Różycki translated from Polish by Mira Rosenthal
A Room
Hello? If you can hear me, give a sign, a call,
enclose a tone. I want to know if there’s a meaning.
Bark during sleep, wake up the neighbors, swing a bell,
let glass fly from the windows, let the singing
of mermaids prompt an erection. Let the host go hoarse
and let the radio shut up, let silence rise
above the street like a mountain peak, like forty floors
of editors accepting slender volumes of complaints and gripes.
I’m waiting for a sign. There’s time. By now, I’m well
regarded here as a nutcase who blabbers on,
who sends letters to his own address. I myself
created you, it’s clear, but what about the future tense
left for me at some point in a penultimate verse,
from where I took it, where else? Summer is a room,
its window open on the night, and anyone who enters
will see how particles of darkness conjugate.
Pokój
Halo? Jeśli mnie słyszysz, daj znak, daj głos, wbij ton.
Po prostu chciałem wiedzieć czy to ma jakiś sens.
Szczeknij przez sen, obudź sąsiadów, rozhuśtaj dzwon,
niech lecą szyby z okien, lub niech syreni śpiew
wywołuje erekcje. Niech straci głos prezenter
i radio niech się zamknie, i niech cisza wstanie
nad ulicą jak góra, jak czterdzieści pięter
biur przyjmujących tomiki skarg i zażaleń.
Czekam, daj znać. Mam czas. Już i tak tu uchodzę
za wariata, co gada sam do siebie, listy
pisze na własny adres. Wymyśliłem sobie
ciebie, to jasne, ale co z tym czasem przyszłym
zostawionym mi kiedyś w przedostatnim wersie,
stamtąd się wziąłem, bo skąd? Lato jest jak pokój
z otwartym oknem na noc, i ktokolwiek wejdzie,
widzi, co koniugują kawałeczki mroku.
Wild Strawberries
I’ll tell you how it was, what she remembers:
the scent of rhubarb and strawberries in the wild
where she hid and the cries of the murdered,
they do not want to die away. If possible,
please give me pills and show me something simple:
a garden with some beds. I’ll keep them weeded
using my fingers and one of those short-handled shovels,
tearing out stalks, arranging them in heaps
with no regret, letting them yellow, turn sun-bleached.
Observing fruit will tutor me in color,
in size and time. A garden should have plenty
of fruit. I’ll use them to arrange a calendar.
And also trees that herald once again the spring.
When it arrives, I will be ready. Barefoot, wide-eyed,
I’ll lie down in my shirt on the earth and hide
under the rhubarb, under the wild strawberries, flowering.
Poziomki
Powiem ci, jak było: pamięta jedynie
zapach rabarbaru a także poziomek,
w których się ukryła i krzyki mordowanych,
one nie chcą minąć. Jeśli to możliwe,
dajcie mi tabletki i pokażcie coś prostego:
ogród, kilka grządek. Będę plewić,
używając palców i motyki o krótkim trzonku,
wyrywając źdźbła, układając je kępkami,
bez żadnego żalu, aż zżółkną, aż spłowieją.
O czasie się dowiem obserwując owoce,
ich wielkość i kolor. Dobrze, żeby tam było
sporo owoców. Ułożę z nich kalendarz.
A także drzewa, zwiastujące wiosnę.
Kiedy ona nadejdzie, będę gotowa. Boso,
w koszuli położę się na ziemi, ukryję
pod rabarbarem, pod kwiatem poziomek.